sobota, 4 grudnia 2010

Hello Snow

Pomimo kaszlu i śpiku, mama zdecydowała się dłużej nie odwlekać spotkania Janka ze śniegiem. Tym bardziej, że w telewizorze straszą wzrostem temperatury. I tak oto blue-men Janek wita śnieg. A jak tata przyjedzie to oczywiście będzie bałwan do zbudowania w ogrodzie. A w ogóle to super, bo babcia i ciocia przyniosły Jankowi od Mikołaja sanki. Pewnie w niedziele zostaną przetestowane. Polecam mamie wycieczkę do parku wokół Jasnej Góry.

wtorek, 30 listopada 2010

Zaczynamy nadrabiac zaleglosci

To prawie trzy miesiące przerwy w opisie tego co się dzieje u Janka. A w tak długim okresie naprawdę wiele się wydarzyło. Wystarczy wspomnieć ze Janek ma już 9 ząbków, macha papa, posyła buziaki rączka, głaska się po brzuszku jak mu coś smakuje i sam myje szyje i uszy.

Mam nadzieję ze patrząc na zdjęcia z ostatnich trzech miesięcy będę w stanie przywołać tamte chwile i krotko i z humorem je skomentować.

czwartek, 23 września 2010

Białe Afro


Hej ludzie, myjcie się i myjcie zęby, to będziecie mieć bujne włosy, nawet mogą być białe na głowie i z piany. Włosy z piany, czyli ani nie proste i ani nie kręcone. I oto mam trzeci typ włosów , czy może włosy z piany można by zaklasyfikować jako włosy kręcone? Pytanie do braci Afrykanów. A jeśli kiedyś w przyszłości przyjdzie nam rodzinnie występować, być może będziemy nosić białe Afro z Piany. WFA White Foam Afro and The Tooth Pastes.

niedziela, 19 września 2010

Being a Rock Star


Uwaga Jackson Five , Henson Family i inne Steczkowsko-Pospieszalkie oto nadchodzi Opoka Beat. Janek fujarka zabawkowa i harmonijka ustna tez zabawkowa, czasem mruczenie w tonacji. Tata Maciek gitara i śpiew, mama konstruktywna krytyka i instrumenty klawiszowe. All along the Watchtower i Nutshell, Janek lubi szczególnie.

piątek, 17 września 2010

Na Reniferze


No hej Mariolka, mówię Ci ale było, brechtasz sie , no ja tez .....

poniedziałek, 13 września 2010

Deszczowe Przyjemnosci


Podobno niedługo skończy się Lato i z nieba razem z deszczem spadnie pani Jesień. Tata twierdzi, że to bardzo fajna pora roku, kolorowa i pachnąca deszczem właśnie i liściami. Ponadto, to najprzyjemniejsze dni na bieganie - właśnie, właśnie za dwa tygodnie Warszawa i kolejne 42km.

Nie ma to jak kałuże
Te małe i te duże.

Fajnie sobie w nich popluskać
Mokre ręce, mokra kurtka.

Ubiór z gumy, żółty kaptur.
Nie wystawi Cie do wiatru.

sobota, 4 września 2010

Mam juz swoja pierwsza line

Podobno Rainhold Messner zaczynał wczesnie swoja pzrygode ze wspinaczka. Janek ma juz za soba piersze pzrejscie ktore tata zdecydowaie nazwac "droga na balkon". Jakoze droga prowadzi przez dwa stopnie , mozna ja pokonac z odpoczynkiem. Ma fotografii Janek ocenia poprawnosc wykonanego wezła.


czwartek, 2 września 2010

środa, 1 września 2010

Dnia pierwszego wrzesnia ....


Arbuz smakuje przednio, ale skąd w nim tyle wody. Tato arbuz wylewa mi się, nie mogę otrzymać arbuza w ustach, ratunku!

niedziela, 22 sierpnia 2010

czwartek, 19 sierpnia 2010

Jest druga w nocy-moze sen przyjdzie


A tak robi karpik!!! Jak nie chce zdradzić tajemnicy.

środa, 18 sierpnia 2010

niedziela, 15 sierpnia 2010

Słuchamy Bebnów w Britzer Garten


Szkoda że nie wziąłem tamburynu albo grzechotek, też bym po odganiał deszcz, a właściwie go po przywoływał. Ależ się rozpadało, no ale kto to mierzy z pistoletu zabawkowego w niebo, chmury od razu zasiniały i polało się deszczem.

czwartek, 12 sierpnia 2010

No to stoje!!!


Było już że siedzę, no to teraz jest że wstaje i stoję na razie rodzice liczą do pięciu, czasem uda im się zliczyć do sześciu. A Leticia twierdzi że, nie długo zacznę tuptać, a ja już jej mówiłem że śni mi się flamenco.

piątek, 6 sierpnia 2010

Budujemy Wieże


Dzisiaj jak będę spał to przyjedzie po mnie tata i wrócimy do Berlina, stęskniliśmy się za sobą. A wież w kolorach rasta, to nie przypadek, z wolna ujawnia się tworcza inwencja Janka.

czwartek, 29 lipca 2010

Prace ogrodowe


A tutaj pod drzewem zareklamujemy pończochy, mały format jest wystarczający, przy piaskownicy większy by się nie sprawdził. Tylko ten łańcuszek przydał by się Jankowi do czegoś innego, czego jeszcze nie wie sam Janek, ale już może jutro się dowie. I wtedy w sam raz!!!

środa, 21 lipca 2010

Wakacje w Czestochowie


I znów Częstochowa, Rojek huśtaj mnie owczarku!!!

środa, 14 lipca 2010

Upalny lipiec


Sam składam Jacka. Mama, gdzieś się podziała głowa Jacka, bez głowy nie da się go porządnie poskładać, choć Tata twierdzi, że kolejność nie jest aż tak ważna. Ważne, że się trafia dziurką na patyczek.

wtorek, 6 lipca 2010

Te prawdziwe pierwsze urodziny


I tak właśnie mija 365 dzień spędzony z Jankiem. Na razie musi mu się u nas podobać, nie wygląda na to że chciałby się spakować i gdzieś tam sobie wybyć. Mama upiekła ciacho i pomogła zdmuchnąć świeczkę, niema pewności czy było jakieś życzenie. Mama zapal świeczkę jeszcze raz!!!

niedziela, 4 lipca 2010

Mama i Jaskiniowcy


Pierwsze przedstawienie w całości obejrzane (w koncentracji 1,5h) przez Janka. Największe poruszenie (oczywiście nie wliczając neandertalczyków, a wśród nich marchewki) wywołało flamenco. Ależ ta pani tupta a ta druga jak ona śpiewa, oj ten Manolo to musiał być kawaler.

wtorek, 29 czerwca 2010

Jan ist Zuruck


Po tym szalonym objeździe południowej Polski, wróciliśmy do Berlina z kilkoma nowymi zdobyczami. Jan posiadł już podstawy poruszania się na trójkołowcu. Często zdarza się że Janek najedzie sobie na stopę (raz lewą, a raz prawą) i wtedy koniec jazdy. ale małe kroczki lub tez krótkie przejażdżki prowadza na szczyt.

niedziela, 27 czerwca 2010

Urodzinowy Falstart cześć 2


No tym razem to już oficjalnie był tort i "Sto Lat". I tak na osiem dni przed właściwą data Janek skończył rok. Cóż, to jeden z pierwszych cudów częstochowskich, które pewnie jeszcze przyjdzie obserwować i odkrywać Jankowi w przyszłości. Czas jak rzeka, wiosłuj mocniej będziesz młodszy czy jakoś tak to było...

sobota, 26 czerwca 2010

Urodzinowy Falstart


Już od samego przyjazdu do częstochowskiego domku coś się świeciło , coś jakby wisiało w powietrzu , ale jeszcze nikt nic nie mówił, ale jeszcze nikt nic podejrzewał, tzn Janek nie podejrzewał. A tutaj pojawiła się taka fajna nowa zabawka tylko ze na razie nie bardzo wiadomo co z nią zrobić, może jakaś podpowiedz Janek liczy na pomoc innych starszych dzieci, tymczasem sprawdza budowę i zasadę działania kolek. Oczywiście kolory maszyny są Deutsche

A z tą zjeżdżalnią to niezła ściema, Janek zna sie na zjeżdżalniach, ale na takich co się zjeżdża do wody w basenie. Tutaj sprawa się ma w trochę innym kolorze. Otóż trawa, to nie woda, ale może być, lądowanie miękkie, OK

czwartek, 24 czerwca 2010

A teraz do Czestochowy


To już ostatnie widoczki z Gór Izerskich w te lato. Wrócimy jeszcze tu zimą.

środa, 23 czerwca 2010

Zamek Czocha

Gwoździem programy okazał się ostatni dzień i wycieczka rowerowa z Wolimierza na Zamek Czocha. Trzeba przyznać, ze to nie lada wyczyn kiedy się ma niespełna rok, jak Janek, dokładnie rok bez trzynastu dni. Droga do zamku opływała milo i cicho, dopóty nie wjechaliśmy na boczne polne dróżki. Wtedy Janek wyraźnie się zniecierpliwił i trzeba było kupować jego milczenie za cenę flipsów.

Po krótkiej wizycie na zamku udaliśmy się na popas na brzegiem Jeziora Leśniańskiego.

Janek ponownie dokonał przeglądu rowerów, tym razem to przód chyba ma flaka, Tata schłodził stopy w jeziorze, a Mama... ma się rozumieć paparazzi !!!

wtorek, 22 czerwca 2010

Stog Izerski


Następnego dnia wybraliśmy się na Stóg Izerski, (poprzedniego dnia, popołudniu tata udał się biegiem z Wolimierza pod Stóg na rekonesans). Fajne tam i wysoko 1300 mnpm. Wjechaliśmy gondola i całe szczęście że nie zdecydowaliśmy się na rowery, Janek mógłby tego nie znieść, chociaż tata twierdzi, że kto jak kto ale Janek na pewno by się pierwszy nie poddał. Tak wiec, wjechaliśmy gondola na górę. Stóg to dobre miejsce na narty, trasa zjazdowa ma około 2 km i pewnie brak kolejek(gondola). A na gorze schronisko na Stogu jedno ze starszych w Sudetach. Tradycyjnie kawa dla dźwigających. Ale i tak nie to jak Val Gardena.

Z Janka będzie górołaz!!!

A na koniec dnia ognisko , kielbaska i piwko, wakacje!!!


poniedziałek, 21 czerwca 2010

Proba jazdy na rowerze.

Na jazdę próbna wybraliśmy się z Alchemicznego Wolimierza do ruin Zamku w Świeciu. Cala jazda w jedna stronę zajęła jakieś 40 minut. W druga stronę już ponad godzinę. Tak to jest w górach. Janek sprawdził czy jest wystarczająco powietrza w tylnej oponie , bo coś trzęsło jego krzesło . Łańcuch tez jest nasmarowany. A Mama pstryka!

Jeszce grupowa fotka i ruiny zaliczone, jazda próbna OK!

Oto Alchemik


W Alchemiku przywitali nas bardzo smacznym jedzonkiem. Po wejściu do domu, nos Taty od razu wyczuł indyjska notę curry w powietrzu i głośno swoje rozpoznanie to obwieścił słowami "jaki zapaszek". Pani Monika chyba pomyślała ze odnoszę się do alchemicznego zapachu który zamieszkał w ścianach, meblach i wśród książek, który akurat tacie pasuje. Powracając do pikantnego, niestety Wienie spreparował jedynie czerwone (tato woli zielone). Natomiast Jasio zaraz po obiedzie rozpoczął eksploracje podwórka , obwąchiwanie kwiatków i testowanie zabawek Gorana. Tomek rozpoczął rabanie góry drzewa, całych 60 m3. A mama oczywiście paparazzi.

niedziela, 20 czerwca 2010

Odkrywamy Sudety


I oto jesteśmy na naszych pierwszych wakacjach w trojkę. Wybraliśmy się w Sudety. Jest kilka czynników które miały wpływ na wybór tego miejsca. Pierwsze, bo tata tak chciał (w przyszłości będzie tam z Jankiem biegał na nartach). Drugi powód, bo jest tam bardzo blisko z Berlina (3 godziny samochodem). Po trzecie, bo mama chciała pojeździć na rowerze, i po czwarte bo mama znalazła Alchemika.

Na początek, była Szklarska Poręba i Schronisko na Szrenicy. Bardzo ciekawa reakcja Janka na wjazd wyciągiem. Przejażdżka nad czubkami drzew, otwarta przestrzeń i góry. Po dotarciu do schroniska, Tata posilił się kawa, co by miał siły moc, do noszenia śpiocha.

niedziela, 13 czerwca 2010

Mama tanczyla chałturke


W niedzielne popoludnie w parku na Marzan, Mama razem w Johanna, Jedida i Danielem pokazala festynowej widowni kilka elementow rozgrzewki do zajec z modernu prowadzonych przez Kelvina. Ku zaskoczeniu Taty, bylo to nawet zsynchronizowane i nie najgorzej sie to ogladalo, Janek nie plakal... Sa fajne zdjecia, ktore potwierdzaja niezbicie fakt, iz Mama powraca do formy. Jak to bedzie w lipcu i sierpniu w czasie warsztatow? Zapowiada sie dobrze!!!

piątek, 11 czerwca 2010

Sztafeta w Tiergarten


W piatek 11 czerwca, razem z Erykiem, Jensem, Torstenem i Mathiasem pobieglismy sztafete 5x5 w Tiergarten, zorganiziwana pzrez wodociagi berlinskie. Na 1500 dryzyn, nasza piatja zajela pozycje 250 wsrod firm, z czaasem 114 minut. Tacie udalo sie poprawic swoj xzas na 5 km i od dzis rekord wynosi 21:40 (co daje srednia 4:20 na km) . Satysfaxja. Za wspanialy doping tata chcialby podziekowac tlumnie przybylym fanom, wsrod nich nalezy wyroznic Mame, Janka i Ryska. Teraz jakis polmaraton w sierpniu, miejsce i data do sprecyzowania, a plan to zlamac 90 minut, aby tego dokonac nalezy przebiec kazdy kilometr z predkoscia wlasnie 4:20. Bedzie milllo!!! Oby jakas niewiasta lamala w tym dniu 90.


czwartek, 10 czerwca 2010

Jedzenie jest zabawne

Jest taka grupa bodajrze we WQrocławiu ktora samruje cale cialo w ubraniach glina czeka az ta glina wyschnie i potem wychodzi na ulece roznych europejckich miast i stroi powazne miny do pzrechodniow, wzbudzajac ogolny podziw i takie tam. Janek prawdopodobnie zwrocil uwage na artykul o tej grupie zamieszczony w Polityce, i wyszedł ze swoja propozycja podobnego off-performancu. Narazie grupa Janka jest nieliczna tata rozwaza przylaczenie sie mama tez , bedziemy sie smarowac kaszka bananowa lub piec zboz. chcemy namowic rowniez Leticie Eryka i Marie andree.

środa, 9 czerwca 2010

Basen na balkonie


Mama wpadła na pomysł z basenem na balkonie. No bo skoro Janek ma tyle radości co niedziela to dlaczego nie ma mieć częściej takiej dobrej zabawy. Basen kosztował niecałe 5 Euro. i jak się wkrótce miało okazać był strzałem w dziesiątkę. Nawet tata się w nim chłodził w czasie lipcowych opałów (patrz wpisy w lipcu których jeszcze tam nie ma ale będą już wkrótce-zapewniam).
Oczywiście wieść o basenie się szybko rozniosła i Leticia szybko zakupiła sobie modny strój kąpielowy i olejek do opalania, w nowej fryzurze na cebule postanowiła regularnie odwiedzać Janka popołudniami.


niedziela, 6 czerwca 2010

Pierwszy raz na jeziorem.


To nie chodzi o żaden tam pierwszy raz (wiem o czym myślicie!). Tym razem to wpis odnośnie większej wody niz ta w basenie w której zresztą Janek pływał dziś rano. Popołudniu ,po spacerze w Tiergarten z Hania i Magda wybraliśmy się nad jezioro Schlachten See. Tam czekał na na s wujek Rysio, mnóstwo innych Berlińczyków witało właśnie lato. Jankowi podobało się chodzenie w wodzie jednak wejście dalsze głębsze niż powyżej kolan, komentowane było dość wyraźna dezaprobata i skrobaniem Taty po głowie grabkami. To od tego i po trochu od sytuacji w ojczyźnie, jest tam coraz mniej włosów. Mniej włosów mniej zmartwień, czapka w upały jest niezbędna.




sobota, 5 czerwca 2010

Jakie ten kolo pozytywne wibracje emituje


Jedno z ostatnich zdjęć w za dużej czapce.

Magda i Hanka


Magda i Hanka to koleżanki z Krakowa, im tez się podobało na kolejce, bieganie z górki na pazurki, robienie kurczaka na poręczy wychodzi całkiem niezłe Hance. Za to Magda lubi moczyć stopy w źródełko. Fajna ta wycieczka do parku.

Kolejka w Britzer Garten

Wybralismy się do Britzer Garten, a tam kolejka , bez dłuższego zastanowienia wsiadamy i jedziemy, a pan maszynista dzwoni dzwonkiem na pieszych. Janek powoli zaczyna ogarniać sytuacje, rozgląda się tak żwawo, że aż gubi czapkę. Tacie przez chwile przemknęła myśl o skoku za czapką, ale szybko się opanował. Na zdjęciu już bez czapki. I tak była za duża!

poniedziałek, 31 maja 2010

Alchemik w Świeradowie i Sztafeta 5x5km

Za trzy tygodnie jedziemy na nasz pierwszy wspólny wypad poza dom. Mama z Tata zdecydowali się dokonać rozpoznania w rejonach Gór Izerskich. Zabieramy rowery. Już dziewiątego czerwca, tata biegnie w sztafecie 5x5km w Tiergarten. Postara się poprawić swój najlepszy czas tj. 22min i 30sec. Trzymamy kciuki. A 20 czerwca w pobliżu Świeradowa jest bieg na 10km!!! A jutro Dzień Dziecka

Prawie 11 miesiecy


Dzisiaj Janek odwiedził panią doktor, która go obejrzała, zbadała, zważyła i zmierzyła.

Oto kilka danych:
wiek - 336 dni
waga - 9200grwzrost - 78cm

Do momentu kiedy Joanka położyła Janka na zimnej wadze, wszystko szło bezstresowo. Dezaprobata Janka na zimną wagę i próbę dokonania odczytu poza jego wzrokiem, przybrała formę wokalną. Podręcznikowy rozwój Janka został ponownie potwierdzony, to cieszy mamę Janka.
Taty tak przykładowy rozwój syna nic nie dziwi. Jest naturalną konsekwencją zdrowego odżywiania, balansu miedzy dniem i nocą, tak skrupulatnie kontrolowanego i przestrzeganego przez kapitana Joanke. Na załączonej fotografii można zaobserwować zapas zup dla Janka na kilka najbliższych dni. Zielona zupka to potrawka na przysmaku Popeye'a - szpinak ma się rozumieć. Żółta zupka to przysmak helloweenowy-dynia. Słoiczki po napełnieniu potrawka zakręca się lekko nakrętką. Tak przygotowany słoik wkładamy do garnka z wodą. Gotując wodę podgrzewamy również potrawke w słoikach. Po wyjęciu słoików dokręcamy zakrętki mocna, a stygnąca potrawka zmniejszając swoja objętość powoduje zassanie denka zakrętki. Dzięki temu, kiedy otwieramy tak przygotowany słoiczek, to nakrętka klika. Jeśli nie klika, to zupka prawdopodobnie powinna zostać wyemitowana do systemy kanalizacyjnego bez zbędnego żalu.

Nie należy zbytnio napełniać słoiczków lub tez mocno ich zakręcać przed włożeniem do garnka z wodą, Tata sprawdził taka możliwość i skończyło się to kontrolowana eksplozja słoika.

czwartek, 27 maja 2010

Myje zeby bo wiem dobrze o tym


W kwestii mycia zębów, Jasio preferuje mycie dolnych trzech ząbków , szorowanie górnych dwu zdecydowanie mu nie pasuje. Piana z pasty do zębów jest smaczne sam fluor!!!

czwartek, 13 maja 2010

Ogródek i Żiółka

Konewka jest super. Kiedy kwiatkom chcę się pić, lub jest sucho deskom na balkonie, można się nią posłużyć i kapnąć tu i ówdzie krople lub dwie. Kwiatki też są w porządku, trochę pachną, czasem jakby za mocna i maja takie pstrokate kolory. Ale tata się uparł że mama je lubi dostawać, wiec pewnie i ja się muszę do nich przyzwyczaić. Jankowi wydaję się że równie mocno co kwiatki, mama lubi ziółka kuchenno-jadalne co by uściślić nie tam jakąś biomasę. Na balkonie można znaleźć oregano, lawendę, szałwię (mama proszona o więcej szczegółów odnośnie tego co rośnie na balkonie) i trzy iglaczki. Właśnie przekwitła azalia (tzn przekwitnie w czerwcu około 10).