środa, 28 października 2009

Już prawie siadam

Już prawie, tzn. mam już tyle siły w rękach, że jak mi ktoś poda swoje ręce tak jak Mama, to przyciągam się w gorę i siadam. Pewnie, że jeszcze sam bym nie usiedział tak długo, ale mogę być spokojny mój aniołek stróż jest zawsze blisko. Jak bym się w przyszłości zaczął wspinać to chciałbym mieć Mamę na drugim końcu liny.
Big Peace Sister-Mother.


niedziela, 25 października 2009

Pierwsza poważna rozmowa o kobietach

Przyszedł kolejny weekend, tym razem spędziliśmy go z tata na kanapce, oglądaniu tenisa, i rozmowach o życiu, kobietach i szybkich samochodach. Agnieszka Radwańska niespodziewanie rozłożyła w pięknym meczu Białorusinkę Wiktorie Azarenko. A tata już myślał że Aga się znowu położy po paru straconych piłkach, tylko mama wierzyła. Swoją drogą to Tacie chyba jednak bliżej do badmintona.



A w niedziele zabraliśmy Eryków na wietnamskie...

niedziela, 18 października 2009

Wycieczka do Białośliwia

Rodzice odważyli się zabrać Jasia na dłuższą wyprawę do ojczyzny przodków. To było prawie 300km od domu i łączyło się z wieloma ryzykownymi atrakcjami , takimi jak na przykład nielegalne (bo bez dokumentów) przekraczanie granicy niemiecko-polskiej (dwukrotne), wąchanie kwiatów olbrzymów czy też, wyprawa przez błota po pstrąga, którego nie było.



Było fajowo, wujki i ciocie otoczyli nasza trójkę ciepłą opieką. O tej rodzinnej atmosferze pensjonatu Szuwarkowo jest już kilka mruczand, które sprawdzają się w najbardziej wymagających sytuacjach gdy:

Czwarta nad ranem może sen przyjdzie...
Nie, nie, tak żle nie jest, a może jest, tylko Tata o tym nic nie wie.

sobota, 17 października 2009

Taki ze mnie mały Elf


Podczas kąpieli mama nie ustaje, i zagniata mi uszy na elfa, a ja przecież jestem zodiakalnym rakiem. Więc jaki ja mam związek z elfami. Erlond Opoka toż to nonsens. Albo taka Lady Galadriel vel Stelmaszczyk Joanna, przyznać trzeba spojrzeniem potrafi zmrozić krew, a własciwie zagotowac w żyłach.

czwartek, 15 października 2009

Mini Miś


Do duetu Miśków dołączył mini miś. To miś do przytulania. Temu to dobrze, pewnie w najbliższej przyszłości wiele razy będzie brał bezpośredni udział w przygodach i podróżach sennych Janka. Nie ma jeszcze swego imienia, a mini Ryś jakoś nie pasuje do pozostałej dwójki Rysiów, więc na razie się wstrzymamy z nadaniem imienia, tymczasowo niech będzie mini miś. Polecamy Trzy małe misie Jimi'ego Hendriksa.

wtorek, 13 października 2009

Idzie zima


Mama zaczyna się szykować na najcięższą zimę stulecia. Ja tez już jestem przygotowany. A polscy Indianie wciąż zwożą drzewo do Berlina. Dziękujemy wam czerwoni bracia. :-)

poniedziałek, 12 października 2009

Witamy Jesień kolorami Wiosny


Generalnie zdecydowałem, że od dziś lubię zielony kolor i to w sumie chyba tyle na dziś. Prawdopodobnie skłonność do tego wspaniałego koloru przeszła mi w genach od taty, choć są i tacy , co twierdzą że to wpływ A.Osieckiej na mamę. Być może i Jej zielono jest.

czwartek, 8 października 2009

sobota, 3 października 2009

Samolot


Trzy miesiące i zaczynam latać. Tata pewnie prowadzi, a po mamie, pewnie podświadomie - genetycznie, wiem że to tak jak w tańcu podczas podnoszenia, trzeba usztywnić ciało to wtedy łatwiej utrzymać, podnieść i balansować. Ciekawe, czy taka zmiana pozycji sprawia ze Jankowi zaczyna się budowć trójwymiarowa śwaidomość. Trzeba przeczytać nastepne rozdzialy w mądrej książce. Wydaje się że kiedy dziecko zaczyna siegać po coś oddalonego (tak jak ostatnio Janek popychał zabaki i obserwoał jak sie bujały) to znak że ma juz poczucie nie tylko zasiegu swoich rąk ale i przestrzeni wokól siebie. Pewnie tak. Zastanawiam się jak zinterpretować fakt, że podczas podroży samochodem, gdy pokonywana przesteń napewno jest znaczna, to Janek śpi. Nuda? Za duża ilośc informacji ? Obudźcie mnie w Zoo!

piątek, 2 października 2009

Miś Mały Ryś


Janek jest niemożliwy, na miśki reaguje takim zainteresowaniem i uśmiechem że aż się śmiać chce jak patrzę na zdjęcie. Wyjaśniam że miś mały Ryś to tak co by odróżnić od misia dużego Rysia, na którego wkrótce przyjdzie kolej by zaistnieć w wirtualnym świecie. Tymczasem Jaś i Miś Mały Ryś.

czwartek, 1 października 2009

Tata się rozchorował - hurra


Tata się rozchorował i poszedł do lekarza. Pani doktor przepisała antybiotyki, oskrzela były już zaatakowane. Dokładna powtórka scenariusza z poprzedniego roku. Maraton Warszawski też odchorowałem. Szczerze przyznam, że najwiekszym problem było to, że nie można było za blisko do Jaśka się zblizać, co by czasem nie zachorzał. Po takich czterech dniach zdala, powiedziałem dość trzeba wyzdrowieć. W czwartek już bylo male jam session, Janek śpiew, a tata gitara. Tata poszukuje klawiszowca i mama się zadeklarowała że dołączy do zespołu. Tata postawił warunek że oprocz klawiszow beda tez chórki, mama mysłi...