środa, 30 grudnia 2009

Z Taty pomocą zmywam z siebie rok 2009


Brodzik na strychu okazał się doskonałym miejscem jeśli rozważyć zagadnienie gimnastyki podczas kąpieli, czyli tzw. "ciapu-ciapu". Dawno niezauważane, a genetycznie przekazane predyspozycje jogi-nowskie ujawniły się ponownie. Tutaj na ilustracji zaprezentowana jest kolejna modyfikacja pozycji Pindasana, czyli potoczna kula lub piłka. W zamierzeniu końcowym jest umieszczenie większej części stopy w ustach. Cel został osiągnięty, co dokumentują inne obrazki tutaj nie zamieszczone ze względu na zbyt wyeksponowaną, a niecenzuralną zawartość.

czwartek, 24 grudnia 2009

No to teraz prezenty


Mama i Tata, wyglądają na śpiących maja już za sobą drugą kolacje wigilijna, brzuchy są już naprawdę pełne. Tata szczególnie się przejmuje wagą, bo już przyjechał na święta z 3 kilową nadwaga. A Tata wie ile trzeba przebiec, żeby się ich pozbyć Teraz krótka przerwa, a później przyjdzie gwiazdka, no i torcik.

Za godzin kilka moja pierwsza wigilia


To pierwsza wigilia, pierwszy opłatek, pierwsza gwiazdka. Tyle zapachów już od kilku dni atakuje nosek i wzbudza ciekawość Janka. I ciągle wszyscy się kręcą, tylko Tata ma czas i zabiera na syna na spacer do parku. No i oczywiście zebra, zebra też ma dla Janka czas, zawsze.

niedziela, 20 grudnia 2009

Marchewkowe Pole wokoł nas


To było duże wydarzenie, nowe jedzonko, nowy kolor. Jako że pomarańczowy kolor jeszcze mi jest nieznany, od dziś kolor można opisać jako marchewkowy. W początkowej fazie pochłaniania marchew, pomimo tego ze staranie starta (starta na sok), wydawała się jak ukazuje ilustracja zbyt dużym wyzwaniem lub odejściem od mlecznej normy. Stopniowo, jeszcze w trakcie tej samej sesji napełniania brzuszka, smak zaczął przypadać do gustu. Generalnie Marchew jest Gitt.

sobota, 12 grudnia 2009

Była sobie taka bajka


Pośród wielu bajek z okresu dzieciństwa, pamiętam taką czeska kreskówkę, w której głównym bohaterem był mały zając . Zając, mieszkał na dachu wieżowca i stamtąd obserwował swoje osiedle przez duzą lunetę. Obserwował , obserwował aż do momentu w ktorym wypatzrył ze cos sie dzieje nie tak np. pani co wyszła ze sklepu rozypały sie ziemniaki, w wozku z malym dzieckiem zwolnil sie hamulec az tu juz nadjezdza ciezarowka z weglem i do tego na ulicy chlopcy graja w pilke. W takiej zytacji zajaczek ssuwał lunete chowal ja do kieszeni w spodniach, zakręcał swoje długie uszy w warkocz i skakał z dachu wieżowca. Nie nie dlatego ze wizja świata go przerażała lub ze był nieszczęśliwie zakochany w wiewiórce, która mieszkała w parku osiedlowym i spotykała się z małym liskiem. Otóż zając skakał aby rozwikłać tę skomplikowana sytuacje, opisaną powyżej-uratować dzieci najczęściej. W czasie lotu jego skręcone uszy rozkręcały i niczym łopaty helikoptera pozwalały mu bezpiecznie wylądować na placu przed wieżowcem. Był tez pewien Konrad z Częstochowy, co grał z tata w zespole, i ten Konrad swego czasu , jako uczeń szkoły plastycznej promował takie oto przypominające mi ta bajkę, oryginalne okrycie głowy , które teraz zaprezentuje Janek. tym, razem to Janek the Flying Rabbit.


niedziela, 6 grudnia 2009

Choinka


Dzisiaj w domku zapachniało lasem. Koło okna pojawiło się małe drzewo z klującymi igiełkami. Janek sprawdził czy igiełki naprawdę klują. Okazało się, że to nie jest mit. Wieczorem czekała jeszcze większa niespodzianka. Kiedy Janko się przebudził po popołudniowej drzemce zauważył, że na choince wyrosły światełka. Podobno, tak nadchodzą święta.

sobota, 5 grudnia 2009

Czapka Niedżwiadka -Tydzień 24

Dzisiaj Mama i Tata, poszli na zakupy, co by przygotować Janka na zime, która już czeka w Polsce. Okazało się, że najlepiej Jankowi w czapce niedźwiadka. Jednym słowem Berlińczyk. Po przymiarce w domu, Janek zaczął wznosić groźno brzmiące pomruki, uuuu-aaa-uuuu. Był to sygnał, świadczący o tym, że Janek zaakceptował swoje nowe okrycie głowy i pasuje mu to jak czapka podkreśla jego niedźwiedzi 6-miesięczny charakterek.


środa, 2 grudnia 2009

Siedzę na fotelu i wcinam ręcznik

Rodzice mi podnieśli oparcie leżaczka. Cóż najwyższy czas. Już mi się znudziło gapić w sufit, lampy i w sufit ... Dzisiaj mogę obserwować ściany i okna i szafy, wciąż powyżej 1 m, no chyba że położą mnie na macie edukacyjnej i każą ćwiczyć kręgosłup i szyję. Tata twierdzi że XXI wiek wymagać będzie od mnie nieprzeciętnie elastycznego kręgosłupa. Gdzie jest mój WALEC!!! Ja chce na WALEC!!!

Basen Basen Basen

Przyszła sobota , godzina 7.30. W domku wielkie zamieszanie, gdzie są Jaśka płetwy i maska do nurkowania. Tata krzyczy: znalazłem butle, mama wbiega z kąpielówkami i maską z rurką. Jesteśmy gotowi, można się zbierać.
No to już jesteśmy na basenie, dzisiaj jest wcześnie. Mamy nadzieję że Janek nie zaśnie w wodzie, jak mu się już zdarzyło poprzednio. No ale sytuacja wygląda obiecująco. Cały basen dla Janka. Inne dzieci berlińskie jeszcze drzemią. A może ten nasz Janek to taka Otylia albo taki Lizak co chciał Bałtyk przepłynąć - bohater tatusinej młodości.

No, Pani instruktor powiedziała, że dzisiaj płetwy i maska nie są potrzebne ale za to dzisiaj przećwiczymy skoki na bombę do celu. Celem jest kolo ratunkowe trzeba wskoczyć do środka z otwartymi oczami . A oto jak to sie udało naszemu synkowi.


Janek ten walec jest naprawde Twój

Rozpoczęliśmy uelastycznianie kręgosłupa Jasiowi. Skoro przyszło mu żyć w XXI wieku, musi miec kręgosłup jak tyczka pana Bubki, lub lepiej niech będzie tego co mu się zginał dziób pingwina. W każdym razie ćwiczenia mu się spodobały i już wkrótce rozpoczął samodzielnie ćwiczyć mostek w łóżeczku lub na foteliku. Nie mówiąc już o skokach na bombę do basenu.