Szkoda że nie wziąłem tamburynu albo grzechotek, też bym po odganiał deszcz, a właściwie go po przywoływał. Ależ się rozpadało, no ale kto to mierzy z pistoletu zabawkowego w niebo, chmury od razu zasiniały i polało się deszczem.
Było już że siedzę, no to teraz jest że wstaje i stoję na razie rodzice liczą do pięciu, czasem uda im się zliczyć do sześciu. A Leticia twierdzi że, nie długo zacznę tuptać, a ja już jej mówiłem że śni mi się flamenco.
Dzisiaj jak będę spał to przyjedzie po mnie tata i wrócimy do Berlina, stęskniliśmy się za sobą. A wież w kolorach rasta, to nie przypadek, z wolna ujawnia się tworcza inwencja Janka.