wtorek, 29 czerwca 2010

Jan ist Zuruck


Po tym szalonym objeździe południowej Polski, wróciliśmy do Berlina z kilkoma nowymi zdobyczami. Jan posiadł już podstawy poruszania się na trójkołowcu. Często zdarza się że Janek najedzie sobie na stopę (raz lewą, a raz prawą) i wtedy koniec jazdy. ale małe kroczki lub tez krótkie przejażdżki prowadza na szczyt.

niedziela, 27 czerwca 2010

Urodzinowy Falstart cześć 2


No tym razem to już oficjalnie był tort i "Sto Lat". I tak na osiem dni przed właściwą data Janek skończył rok. Cóż, to jeden z pierwszych cudów częstochowskich, które pewnie jeszcze przyjdzie obserwować i odkrywać Jankowi w przyszłości. Czas jak rzeka, wiosłuj mocniej będziesz młodszy czy jakoś tak to było...

sobota, 26 czerwca 2010

Urodzinowy Falstart


Już od samego przyjazdu do częstochowskiego domku coś się świeciło , coś jakby wisiało w powietrzu , ale jeszcze nikt nic nie mówił, ale jeszcze nikt nic podejrzewał, tzn Janek nie podejrzewał. A tutaj pojawiła się taka fajna nowa zabawka tylko ze na razie nie bardzo wiadomo co z nią zrobić, może jakaś podpowiedz Janek liczy na pomoc innych starszych dzieci, tymczasem sprawdza budowę i zasadę działania kolek. Oczywiście kolory maszyny są Deutsche

A z tą zjeżdżalnią to niezła ściema, Janek zna sie na zjeżdżalniach, ale na takich co się zjeżdża do wody w basenie. Tutaj sprawa się ma w trochę innym kolorze. Otóż trawa, to nie woda, ale może być, lądowanie miękkie, OK

czwartek, 24 czerwca 2010

A teraz do Czestochowy


To już ostatnie widoczki z Gór Izerskich w te lato. Wrócimy jeszcze tu zimą.

środa, 23 czerwca 2010

Zamek Czocha

Gwoździem programy okazał się ostatni dzień i wycieczka rowerowa z Wolimierza na Zamek Czocha. Trzeba przyznać, ze to nie lada wyczyn kiedy się ma niespełna rok, jak Janek, dokładnie rok bez trzynastu dni. Droga do zamku opływała milo i cicho, dopóty nie wjechaliśmy na boczne polne dróżki. Wtedy Janek wyraźnie się zniecierpliwił i trzeba było kupować jego milczenie za cenę flipsów.

Po krótkiej wizycie na zamku udaliśmy się na popas na brzegiem Jeziora Leśniańskiego.

Janek ponownie dokonał przeglądu rowerów, tym razem to przód chyba ma flaka, Tata schłodził stopy w jeziorze, a Mama... ma się rozumieć paparazzi !!!

wtorek, 22 czerwca 2010

Stog Izerski


Następnego dnia wybraliśmy się na Stóg Izerski, (poprzedniego dnia, popołudniu tata udał się biegiem z Wolimierza pod Stóg na rekonesans). Fajne tam i wysoko 1300 mnpm. Wjechaliśmy gondola i całe szczęście że nie zdecydowaliśmy się na rowery, Janek mógłby tego nie znieść, chociaż tata twierdzi, że kto jak kto ale Janek na pewno by się pierwszy nie poddał. Tak wiec, wjechaliśmy gondola na górę. Stóg to dobre miejsce na narty, trasa zjazdowa ma około 2 km i pewnie brak kolejek(gondola). A na gorze schronisko na Stogu jedno ze starszych w Sudetach. Tradycyjnie kawa dla dźwigających. Ale i tak nie to jak Val Gardena.

Z Janka będzie górołaz!!!

A na koniec dnia ognisko , kielbaska i piwko, wakacje!!!


poniedziałek, 21 czerwca 2010

Proba jazdy na rowerze.

Na jazdę próbna wybraliśmy się z Alchemicznego Wolimierza do ruin Zamku w Świeciu. Cala jazda w jedna stronę zajęła jakieś 40 minut. W druga stronę już ponad godzinę. Tak to jest w górach. Janek sprawdził czy jest wystarczająco powietrza w tylnej oponie , bo coś trzęsło jego krzesło . Łańcuch tez jest nasmarowany. A Mama pstryka!

Jeszce grupowa fotka i ruiny zaliczone, jazda próbna OK!

Oto Alchemik


W Alchemiku przywitali nas bardzo smacznym jedzonkiem. Po wejściu do domu, nos Taty od razu wyczuł indyjska notę curry w powietrzu i głośno swoje rozpoznanie to obwieścił słowami "jaki zapaszek". Pani Monika chyba pomyślała ze odnoszę się do alchemicznego zapachu który zamieszkał w ścianach, meblach i wśród książek, który akurat tacie pasuje. Powracając do pikantnego, niestety Wienie spreparował jedynie czerwone (tato woli zielone). Natomiast Jasio zaraz po obiedzie rozpoczął eksploracje podwórka , obwąchiwanie kwiatków i testowanie zabawek Gorana. Tomek rozpoczął rabanie góry drzewa, całych 60 m3. A mama oczywiście paparazzi.

niedziela, 20 czerwca 2010

Odkrywamy Sudety


I oto jesteśmy na naszych pierwszych wakacjach w trojkę. Wybraliśmy się w Sudety. Jest kilka czynników które miały wpływ na wybór tego miejsca. Pierwsze, bo tata tak chciał (w przyszłości będzie tam z Jankiem biegał na nartach). Drugi powód, bo jest tam bardzo blisko z Berlina (3 godziny samochodem). Po trzecie, bo mama chciała pojeździć na rowerze, i po czwarte bo mama znalazła Alchemika.

Na początek, była Szklarska Poręba i Schronisko na Szrenicy. Bardzo ciekawa reakcja Janka na wjazd wyciągiem. Przejażdżka nad czubkami drzew, otwarta przestrzeń i góry. Po dotarciu do schroniska, Tata posilił się kawa, co by miał siły moc, do noszenia śpiocha.

niedziela, 13 czerwca 2010

Mama tanczyla chałturke


W niedzielne popoludnie w parku na Marzan, Mama razem w Johanna, Jedida i Danielem pokazala festynowej widowni kilka elementow rozgrzewki do zajec z modernu prowadzonych przez Kelvina. Ku zaskoczeniu Taty, bylo to nawet zsynchronizowane i nie najgorzej sie to ogladalo, Janek nie plakal... Sa fajne zdjecia, ktore potwierdzaja niezbicie fakt, iz Mama powraca do formy. Jak to bedzie w lipcu i sierpniu w czasie warsztatow? Zapowiada sie dobrze!!!

piątek, 11 czerwca 2010

Sztafeta w Tiergarten


W piatek 11 czerwca, razem z Erykiem, Jensem, Torstenem i Mathiasem pobieglismy sztafete 5x5 w Tiergarten, zorganiziwana pzrez wodociagi berlinskie. Na 1500 dryzyn, nasza piatja zajela pozycje 250 wsrod firm, z czaasem 114 minut. Tacie udalo sie poprawic swoj xzas na 5 km i od dzis rekord wynosi 21:40 (co daje srednia 4:20 na km) . Satysfaxja. Za wspanialy doping tata chcialby podziekowac tlumnie przybylym fanom, wsrod nich nalezy wyroznic Mame, Janka i Ryska. Teraz jakis polmaraton w sierpniu, miejsce i data do sprecyzowania, a plan to zlamac 90 minut, aby tego dokonac nalezy przebiec kazdy kilometr z predkoscia wlasnie 4:20. Bedzie milllo!!! Oby jakas niewiasta lamala w tym dniu 90.


czwartek, 10 czerwca 2010

Jedzenie jest zabawne

Jest taka grupa bodajrze we WQrocławiu ktora samruje cale cialo w ubraniach glina czeka az ta glina wyschnie i potem wychodzi na ulece roznych europejckich miast i stroi powazne miny do pzrechodniow, wzbudzajac ogolny podziw i takie tam. Janek prawdopodobnie zwrocil uwage na artykul o tej grupie zamieszczony w Polityce, i wyszedł ze swoja propozycja podobnego off-performancu. Narazie grupa Janka jest nieliczna tata rozwaza przylaczenie sie mama tez , bedziemy sie smarowac kaszka bananowa lub piec zboz. chcemy namowic rowniez Leticie Eryka i Marie andree.

środa, 9 czerwca 2010

Basen na balkonie


Mama wpadła na pomysł z basenem na balkonie. No bo skoro Janek ma tyle radości co niedziela to dlaczego nie ma mieć częściej takiej dobrej zabawy. Basen kosztował niecałe 5 Euro. i jak się wkrótce miało okazać był strzałem w dziesiątkę. Nawet tata się w nim chłodził w czasie lipcowych opałów (patrz wpisy w lipcu których jeszcze tam nie ma ale będą już wkrótce-zapewniam).
Oczywiście wieść o basenie się szybko rozniosła i Leticia szybko zakupiła sobie modny strój kąpielowy i olejek do opalania, w nowej fryzurze na cebule postanowiła regularnie odwiedzać Janka popołudniami.


niedziela, 6 czerwca 2010

Pierwszy raz na jeziorem.


To nie chodzi o żaden tam pierwszy raz (wiem o czym myślicie!). Tym razem to wpis odnośnie większej wody niz ta w basenie w której zresztą Janek pływał dziś rano. Popołudniu ,po spacerze w Tiergarten z Hania i Magda wybraliśmy się nad jezioro Schlachten See. Tam czekał na na s wujek Rysio, mnóstwo innych Berlińczyków witało właśnie lato. Jankowi podobało się chodzenie w wodzie jednak wejście dalsze głębsze niż powyżej kolan, komentowane było dość wyraźna dezaprobata i skrobaniem Taty po głowie grabkami. To od tego i po trochu od sytuacji w ojczyźnie, jest tam coraz mniej włosów. Mniej włosów mniej zmartwień, czapka w upały jest niezbędna.




sobota, 5 czerwca 2010

Jakie ten kolo pozytywne wibracje emituje


Jedno z ostatnich zdjęć w za dużej czapce.

Magda i Hanka


Magda i Hanka to koleżanki z Krakowa, im tez się podobało na kolejce, bieganie z górki na pazurki, robienie kurczaka na poręczy wychodzi całkiem niezłe Hance. Za to Magda lubi moczyć stopy w źródełko. Fajna ta wycieczka do parku.

Kolejka w Britzer Garten

Wybralismy się do Britzer Garten, a tam kolejka , bez dłuższego zastanowienia wsiadamy i jedziemy, a pan maszynista dzwoni dzwonkiem na pieszych. Janek powoli zaczyna ogarniać sytuacje, rozgląda się tak żwawo, że aż gubi czapkę. Tacie przez chwile przemknęła myśl o skoku za czapką, ale szybko się opanował. Na zdjęciu już bez czapki. I tak była za duża!